poniedziałek, 30 września 2013

2.

 Zabrali mnie do psychiatryka. Po co? Mam resztki swojego marnego życia spędzić w jakimś pojebanym szpitalu, między jeszcze bardziej pojebanymi ludźmi? Dzięki wam kochani rodzice.

 Więc mam tu zostać 2 tygodnie. Jestem ciekawa jak ja to wytrzymam. Chodze sobie po pustych korytarzach. Mijam czasem ludzi. Zwykle uśmiechają się do mnie. Miłe.

 Lubie sobie leżeć w łóżku i gapić się w biały sufit. Ciekawe, czy ktoś będzie płakał nad moim grobem? Ta. Już widze ten sztuczny smutek na twarzach moich rodziców. Pewnie by skakali z radości, że taka nic nie warta szmata odeszła. Nie będą musieli się nade mną użerać. W sumie jednego nie rozumiem. Skoro mnie nie kochają, nie mogli mnie oddać do jakiegoś domu dziecka czy coś? Może trafiłabym do jakiejś rodziny, która by mnie akceptowała i kochała? Nie musiała bym być teraz TU. Eh. Dlaczego oni mnie tak nie nawidzą? To przez tą chorobę? A może czują się winni? W głowie setki pytań bez odpowiedzi. To jest straszne. Dla czego do cholery nie mogę być normalna?!
  Moje rozmyślenia przerwał lekarz wchodzący do mojego "pokoju"
 -Ktoś przyszedł panią odwiedzić.
 Zza pleców doktora wyszedł Max. Jednocześnie cieszyłam się że przyszedł, ale też nie byłam w stanie mu wybaczyć tego co mi zrobił. Nigdu mu tego nie wybacze. Byłam strasznie zmieszana . Nie wiedziałam czy mam go przytulić czy uderzyć. Byłam strasznie zła, a jednocześnie szczęśliwa.
 - Co ty tu do cholery robisz?
 - Też się cieszę  że cię widze. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
 - Nie chce cie widzić. Rozumiesz? Już dość mam wszystkiego. W S Z Y S T K I E G O. Najchętniej to właśnie w tym momencie bym zdechła.
 - Jezus, Lili proszę cię nie mów tak. Okej? Uspokuj sie i wytłumacz mnie za co musisz tu być. - mówił spokojnie, z każdym jago słowem czułam się bardziej odprężona.
 - No więc po naszym ostatnim spotkaniu, pamiętasz? Jak zostawiłeś mnie? Poszłam do domu, rodziców nie było jak zwykle, więc poszłam do łazienki i robiłam to co zawsze. Tylko trochę mocniej.
 - Lili musisz z tym skończyć rozumiesz? Nie rób ze swojego ciała pamiętnika.
 - Boże Max, ale ty nie wiesz jak to jest.
 - No więc wytłumacz mi.
 - Nie potrafie.
 - Jeju Lili. - Przytulił mnie. W jego uścisku czułam się taka bezpieczna.
 - Kocham cię. -wyszeptał mi do ucha

 I nagle przypomniały mi się wszystkie momenty. Kiedy mnie zostawił, kiedy miał mnie w dupie.
Odepchnęłam go.
 - Nie Max.
 - Co? O co ci znowu chodzi?
 - Odpierdol się ode mnie raz na zawsze . Rozumiesz? Wynoś się stąd.  Już!
 - Lili co jest? Uspokuj się.
  - Nie! Nie uspokoje się dopuki stąd nie wyjdziesz. Wynoś się i nie wracaj nigdy więcej. Jesteś.skończonym.dupkiem -wycedziłam przez zęby .
 I odszedł znowu. Mam nadzieję że tym razem na zawsze, Nie moge uwoerzyć. Zawsze odchodzi tak bez słowa. Nie zależu mu na mnie. Wiem to. Bo gdyby zależało nie poszedł by. Tylko Usiadł, prztulił i uspokoił. Wiem że nie można mu zaufać. Już to wiem. Za dobrze go znam. Nie rozumiem co mnie tak pcha do niego.

 Jest mi źle. Źle psychicznie. Jeszcze 2 tygodnie wytrzymam.Chyba.

 Polożyłam głowe na poduszce i prawie zasnęłam. Śniło mi się, że wyzdrowiałam. Że byłam szczęśliwa. Nagle obudził mnie przerażający krzyk. Otworzyłam oczy i zdąrzyłam zobaczyć tylko kobiete z czarnymi rozczochranymi włosami. Miała nóż, który wsadziła mi w brzuch.Poczułam straszliwy bół. Nie do zniesienia. Nie wiedziałam co w tym momencie mam zrobić. Ta kobieta była psychiczna. Powinno się ją trzymać w izolatce, a nie, pozwalać eby latała po całym psychiatryku. Przed oczami miałam pustkę. Słyszałam tylko chyba kilku lekarzy którzy mnie wywozili.Krzyczeli. Głośno krzyczeli. Czułam się dziwnie. Nic nie widziałam, ale słyszałam. Czy ja umrę? Może i umrę, może to nawet lepiej. Dla mnie i moich kochanych rodziców/











-----------------------------------------------------------------------------------------
Już niedługo bedzie Bieber moment :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz